10 sierpnia 2014

Dziecięce craftowanie - podróże kształcą :)


 Witajcie! 
Tak, podróże kształcą albo przynajmniej pokazują nowe możliwości :)
Chciałam Wam dzisiaj pokazać, jak inaczej może wyglądać plac zabaw dla dzieci.  


Może będzie to kiedyś oglądał jakiś projektant placów zabaw i poczuje się zainspirowany? kto wie :)
A może coś Wam się spodoba i wykorzystacie, któryś z pomysłów na swoim ogródku. Zapraszam do oglądania, bo zdjęć jest sporo.

W te wakacje (lipiec 2014) byliśmy na wyjeździe w Budapeszcie na Węgrzech i odwiedziliśmy plac zabaw w Millenaris Park. 
Bardzo nam się tu podobało - pomysłowo, ekologicznie, z nutką historii w tle, do tego ciekawie i na pewno nie nudno. 

Tutaj  chłopaki są w środku tego zamku - który cały, podobnie jak pozostałe sprzęty na placu, zrobiony został z drewna.

Bardzo, ale to bardzo :) podobały mi się te wszystkie drobiazgi dodawane niby zupełnie niepotrzebnie, a jakże uroczo:) 


to konstrukcja do wspinania - chyba wygląda ciekawiej niż zwykłe drabinki 

Huśtawka, na chyba 4 osoby: 

Zaraz przy wejściu stoją drzwi - jak dla nas przebój sezonu, chyba pierwszy raz w życiu nasze dziecko zafascynowane robiło przez 20 minut to samo!


otwieramy, wchodzimy i wychodzimy, otwieramy, wchodzimy i wychodzimy,
otwieramy, wchodzimy i wychodzimy,  otwieramy, wchodzimy i wychodzimy,
i jeszcze raz...

Kręcidła i karuzele -  tutaj jest trochę metalu:

ale za to na dachu jest kot: 

Słupek dekoracyjny, a z tyłu widać "tyrolkę":

to Ci co siedzą na słupku: 
 

Tajemniczy domek, który według Kajtka był pociągiem:

ale środek wyglądał tak: 

a tył tak:

Za domkiem stała koza:

Powóz (gołąb nie jest z drewna):

Ogólny widok placu - dla nas było niesamowite, że byliśmy jednymi z niewielu odwiedzających. Byliśmy tam około dwóch godzin, przez plac w tym czasie przewinęło się może w sumie 10 dzieci! 
Wydawało nam się, że coś nie tak z tym placem, ale to podobno kwestia tego, że na Węgrzech rodzi się bardzo mało dzieci i po prostu ich nie ma. 


Jeszcze kilka takich smaczków:


świetnie (moim zdaniem) wyglądają te pomalowane kawałki drzew/ gałęzi -  na czubkach niektórych są ptaki:




Nawet ławki wyglądają tu ciekawie:

Przy samym wejściu wisi wielagachny regulamin z wyszczególnieniem w jakim wieku dzieci mogą z korzystać z poszczególnych atrakcji: 

myśmy oczywiście do żadnego regulaminu się nie stosowali, ale nie ze złej woli, po prostu nie rozumieliśmy z niego ani słowa :D

Wejście na plan zabaw było bardzo dobrze zabezpieczone,  i dzięki temu rodzice mogli skorzystać z innych atrakcji w Millenaris Park:


  np. pić zimne napoje po drugiej stronie sadzawki:


Może tak do końca tego nie widać na moich zdjęciach, ponieważ były robione późnym popołudniem, ale wszystkie sprzęty na placu, są w jasnych, intensywnych kolorach.

Pozdrawiam i zapraszam do Budapesztu! 
Krulik

2 komentarze:

Urtica pisze...

Rzeczywiście niebanalne!

Iwa pisze...

Szkoda, że nie wiedziałam o tym placu zabaw, bo byłam kilka dni w lipcu z dzieciakami w Budapeszcie :)