Najbliższe spotkanie:




18 kwietnia 2014

Wielkanocne inspiracje #7 - Chłopaki zapraszają na ciasto



Witajcie!
Dzisiaj nasz cykl Wielkanocne inspiracje łączy się z Przepiśnikiem niewędrującym, a ja głos oddaję moim rodzinnym chłopakom, którzy zapraszają na ciasto budyniowe.
Gorąco polecam, bo ciasto jest super!
Michał i Kajtuś zapraszają!  
Krulik

Aloha!

Dzisiaj zrobimy ciasto budyniowe z jabłkami. Przepis dotarł do mnie krętą drogą, od oryginału z cyklu Anielskie Smaki na YT poprzez bloga Szczecinianka Gotuje i na końcu od Margaret Drypit trafił do mnie (po drodze doszło kilka szczegółów praktycznych wspomagających wykonanie).

Ciasto jest dość tradycyjnym kruchym plackiem przygotowanym z:
  •  500 g mąki pszennej 
  • 250 g masła (najlepiej zimnego)
  • 1 szklanki cukru pudru 
  • 1 pełnej łyżeczki proszku do pieczenia 
  • 1 łyżki śmietany 
  • 2 całych jajek (akcent wielkanocny)
 Na wypełnienie będziemy potrzebować:
  • 4 torebek budyniu śmietankowego albo waniliowego (mogą być mieszane)
  • 1 i 1/2 litra mleka
Wsad owocowy to:
  •  1 i 1/2 kg jabłek (dobre są raczej miękkie niż twarde, koniecznie słodkie)

Na zdjęciu poniżej przegląd składników, widać jeszcze dodatek czyli małego chłopca, nie jest on konieczny, ale zapewnia dodatkowe atrakcje i może wnieść pewien wkład w przygotowanie :-)


Najsamprzód bierzemy mąkę (zalecane jest jej przesianie ale przyznam, że konsekwentnie pomijam ten krok) i dodajemy do niej cukier puder i proszek do pieczenia. W oddzielnym naczyniu mieszamy jajka (tak, to moment zaznaczenia wspomnianego akcentu) ze śmietaną.


Mieszamy całość razem (technika dowolna, widelec, łyżka, nóż, młotek, ręka itp) i wyrabiamy ciasto. Kiedy jest już gotowe (oceniamy to metodologią ekspercką czyli mówiąc bezpośrednio na tak zwane oko) wkładamy do lodówki. Kiedy miałem tylko ciepłe masło pokusiłem się nawet na zamrażalnik. Wystarczy jak ciasto  będzie tam na czas przygotowania jabłek - obieranie, wykrojenie środków i pokrojenie w plasterki grubości 2-4mm.


Kolejnym krokiem jest przygotowanie podstawy: bierzemy połowę ciasta (jak mamy je w zamrażalniku to pozostałą część lepiej przełożyć do lodówki żeby nie zamarzło), rozwałkujemy i układamy na blaszce. Blaszkę najlepiej jest wysmarować resztkami masła, można też dodać odrobinę bułki tartej aby łatwiej było oddzielać po upieczeniu. Ciasto jest dość kruche (toż to elementarne przy kruchym cieście :-P ) więc można wykleić blaszkę fragmentami.
Jak widać na poniższym zdjęciu, przydaje się tu asystent, choć na kolejnym zdjęciu można zauważyć, że wiąże się to pewnym ryzykiem utraty części jabłek.



Należy także przygotować argumentację na niespodziewane propozycje uatrakcyjnienia wypieku...


Ciasto nakłuwamy widelcem, jak babcie nakazywały, i wkładamy do piekarnika (ok 170-180 stopni, bez termoobiegu).

\

Następnie szykujemy budyń: do garnka wlewamy litr mleka i podgrzewamy, budyń rozrabiamy w pozostałej części zimnego mleka, dosładzając wg uznania, w moim przypadku były to dwie płaskie łyżki cukru. Zaczyn dodajemy do gotującego się mleka, mieszamy do zgęstnienia.


Podpieczony spód wyjmujemy z piekarnika (po ca 15 minutach pieczenia), układamy na nim równomiernie jabłka i zalewamy budyniem. Rozprowadzamy równo łyżką i opcjonalnie rozkładamy pozostałe jabłka - u mnie zostało z wyjadania więcej, niż się spodziewałem, więc wybrałem taki wariant.


Na koniec przykrywamy całość pozostałym ciastem, najlepiej krojąc po rozwałkowaniu na paski i równo rozkładając.


Wkładamy całość do piekarnika (nadal 180st) i pieczemy aż będzie dobre (niestety, nie mam pojęcia ile to czasu ale w momencie kiedy będzie zarumienione można to uznać za koniec).


Po wyjęciu i częściowym przestygnięciu posypałem przez sitko cukrem pudrem, w sumie bardziej dla efektu wizualnego, ale smaku pewnie też to trochę nadało.


Gotowe ciasto będzie pyszne, z krojeniem powinno się poczekać aż wystygnie i budyń zgęstnieje, ciepłe potrafi się rozpływać (choć i tak smakuje wyśmienicie!).


Ciastowa ekipa Chłopaki Krulika (2/3 ekipy) życzy powodzenia, smacznego i Wesołych Świąt przy jakże wspaniałych wypiekach!

 Michał, Mąż Kruliczy.

PS Proszę o komentarze jak to wyszło u Was!

7 komentarzy:

Katrina pisze...

Wygląda smakowicie! :)
Chyba muszę męża do kuchni zagonić... bo na małego pomocnika to jeszcze trochę poczekam. ;)

ibisek pisze...

Boski przepis i rewelacyjne wykonanie. A najbardziej podoba mi się: "najsamprzód" oł je :)

Aida Domisiewicz pisze...

Mniam! I na pewno smakuje wyśmienicie, to kiedy możemy się wprosić ? :P

Anna - Krulik pisze...

jeszcze dzisiaj trochę zostało :) ale już trzeba będzie nowe zrobić, dam znać jak będzie :D

mojescrapowisko pisze...

Zazdroszczę takich facetów. Moi zdecydowanie wolą inne przestrzenie i w żaden sposób nie udaje mi się ich "zaprosić" do pieczenia.
A ciacho, owszem, wypróbuję, ale już po świętach. :))

PiGosia pisze...

Przyjemne z pożytecznym i smacznym. Gratuluję utalentowanym kucharzom.

DOBROSŁAWA pisze...

Och, po świętach koniecznie zabieram się za zrobienie tego smakołyku.