22 marca 2012

Stitch & Craft 2012 w Londynie

Stefa miała przyjemność uczestniczyć w niezwykłym dla crafterek wydarzeniu w Londynie, z którego relacją chciała się z Wami podzielić:

Cztery piękne dni na craftshow w Londynie – mam to szczęście:) Tu należą się podziękowania dwóm osobom – mężowi Mlekowi za zadbanie o bilety oraz Dominice za użyczenie “kawałka podłogi”:) Wielkie dzięki!!!!!!
Kilka dni oglądania, podziwiania, brania udziału w pokazach, warsztatach. Spotykanie ludzi, których widziało się w gazetach, czy wykonywało się ich projekty. Rozmowa choć przez chwilę z Margaret Sherryl


i Emily Peacock  - sama przyjemność :)


Na Stitch&Craft byłam od godziny 10 do końca i zdjęcia robiłam kiedy wiele osób nie było, aby ująć jak najwięcej. Nie sugerujcie się małą ilością osób nazdjęciach- kolejka do drzwi chyba wszystko wyjaśni:)
Niektóre zdjęcia robiłam z myślą o niektórych osobach:) Elen, Jola – obrazy krzyżykowe (szczególnie dla Elen zdjęcie z Margaret:)), Beata i Ula – wełniany zakątek, Gosia – haft needlepoint itp., Daniela – wszystko co z kotami:)
W trakcie imprezy odważyłam się pójść do kącika z robieniem na drutach i stwierdziłam, że czas powtórzyć to co dawno temu się uczyłam. Zawsze się myliłam z prawy, lewy – które już zrobiłam i miałam swoja metodę na robienie pierwszych oczek. Dlatego też robiła proste szaliki i może jeden prosty sweter:))) Szydełkowanie jakoś jest mi bliższe, ale chyba się to zmieni:)) Anglicy inaczej robią na drutach -trochę skomplikowanie, przerzucają nitkę w tę i z powrotem. Nitkę trzymają w prawej ręce. Ale łatwiej robią pierwsze oczka – wygląda to jak na szydełku:) i … to ważne dla mnie:) Ułatwia rozeznanie czy zrobiło się prawe oczko czy lewe. U nich
prawe oczko to  - knit
lewe oczko – purl (czytane jak pearl /perl/)
i jak się robi lewe oczko (purl) to widać jakby brzeg, zaokrąglenie koralika – moje tłumaczenie:) Dzięki temu zawsze będę się orientowała, które oczko teraz zrobiłam:)))
Tak też zrobiłam część ochraniacza na kubek pod okiem Jenny:) Nie zdążyłam całości, ale podarowano mi resztę wełny i druty, abym mogła skończyć w domu. Bardzo miłe z ich strony.


W trakcie show mogłam podziwiać wystawę quiltingu. Piękne, czasochłonne, aż by się chciało którąś ściągnąć i przykryć:)


Wzięłam udział w szyciu patchworku dla królowej Elżbiety z okazji jej diamentowej rocznicy. Każdy mógł wziąć udział i zeszyć jeden blok, na którym się musiał podpisać – tak też zrobiłam:)
Była też wystawa wioski wykonanej na drutach – małe zbiorowe dzieło wykonane przez różne osoby z całej Anglii:)


Kolejna ostatnia wystawa – przeurocza!!!!! Dziergane  Koty i psy.


Ten rok na Craft&Stitch był bogaty w tkaniny, wełny i jak zawsze haft. Mniej było scrapbookingu w stosunku do poprzedniego roku.
Nawet sobie nie wyobrażacie jak mnie ciągnęło do tkanin i chciało się ich więcej:) Oczywiście kupiłam tkaniny w krowy:) i w loterii wygrałam kawałek, który będzie częścią patchworku. Kupiłam krzywik do konstrukcji odzieży i grube szydełka oraz druty itd…. Wiele tego:)

Więcej zdjęć, które mam nadzieję pokarzą więcej z tego co się działo-

2 komentarze:

Dotka pisze...

Świetna relacja :)
a to miasteczko szydełkowe czy zrobione na drutach i psiaki, koty rewelacja!

Sabina pisze...

Cudowne przeżyczie, dzięki za relację. Ale ja to bym chyba oszalała widząc tyle rózności, z których wszystkie kusza i nęcą.