30 lipca 2016

Zainspiruj mnie Japonią #13 - studzienki kanalizacyjne


Temat rzeka ; ) No może jezioro... No OK, będzie głównie żeliwo, ale pod spodem płyną hektolitry wody i krokodyle. OK , krokodyle to w Anglii były... ponoć... w kanalizacji... ; )

Kanalizacja i ścieki każdemu kojarzą się raczej mało sympatycznie z brudem, smrodem, Norkiem z Miodowych Lat i kolejną pozycją na rachunkach za mieszkanie. Otóż Japończycy mają (jak już pewnie wiecie) dość odmienne podejście do niektórych spraw, a co za tym idzie - do kanalizacji - a dokładniej do pokryw do studzienek kanalizacyjnych : )






Jak widać, Japończycy naprawdę z wszystkiego potrafią uczynić dzieło sztuki! Nie dość, że pokrywa studzienki kanalizacyjnej jest bogato zdobiona, to jeszcze jest to konkretny wzór! Mało tego, studzienki są kolorowe! Aż szkoda po nich deptać ; )!






Wzory zawierają w sobie przeróżną tematykę. Od bardziej klasycznych z zamkami, chryzantemami (symbol Cesarza) i pagodami, poprzez pamiątki z okazji świąt, czy festiwali sportowych po wzory związane ze strażą pożarną. Japonia jako naród, który potrafi wszystko perfekcyjne udoskonalić, zabrała się nie tylko za szatę graficzną studzienek. Bazują na kształcie stożka, dzięki czemu są lepiej dopasowane do otworu a co za tym idzie - nie stukają za każdym razem, gdy coś po nich przejedzie (w przeciwieństwie do naszych...), posiadają również system zabezpieczeń - standardowa pokrywa wystrzeliwuje w powietrze pod naporem ciśnienia od spodu, Japońska zamocowana na zawiasach podniesie się jedynie trochę, aby woda mogła swobodnie wypłynąć bez dokonywania uszkodzeń, po czym dzięki sprężynom opadnie na swoje miejsce.







Tradycja zdobienia pokryw od studzienek kanalizacyjnych sięga lat 80. Obecnie pod naszymi stopami możemy znaleźć aż około trzy tysiące niepowtarzalnych wzorów studzienek na terenie całej Japonii. Około 95% z pośród 1780 Japońskich lokalnych samorządów posiada swój własny, unikalny wzór studzienki. W Kraju Kwitnącej Wiśni praktycznie każde miasto posiada swój własny wzór pokrywy, wiec jest w czym wybierać.





Mnogość wzorów i kolorów cieszy oczy, a dokładność z jaką są wykonane włazy naprawdę powala na kolana (dzięki czemu już na kolanach, bardziej z bliska można przyjrzeć się owym dziełom sztuki :)) Oczywiście pokrywy takie wykonywane są jedynie na zamówienie, a specjalizuje się w nichkilka zrzeszonych odlewni w Japonii.







Jak to się wszystko zaczęło? Otóż tą wyszukaną formę zdobnictwa zawdzięczamy jednemu z japońskich urzędników. Pewnego dnia stąpając po swym mieście stwierdził (całkiem zresztą słusznie), iż studzienki kanalizacyjne wcale nie muszą być brzydkie i nijakie. Wszak one również mogą stanowić barwny element krajobrazu miasta. Od tego czasu miasta niemal rywalizują ze sobą o to kto ma ładniejszy wzór włazu.

Istnieje również druga wersja zdarzeń, wedle której był to urzędnik ministerstwa budownictwa, który pracował w momencie upowszechnienia się kanalizacji. Ponieważ wprowadzenie kanalizacji było dość drogim przedsięwzięciem, jego owoce ukryte są pod ziemią, a co za tym idzie - ludzie wydają na nie pieniądze a nie widzą efektów gołym okiem - postanowił ozdobić włazy kanalizacyjne, aby udobruchać sobie opinię publiczną ubarwiając krajobraz miejski. Jak widać, udało się.







Pozytywnie zadziwiające jest to, ze projekty nie są wykonywane przez znanych i utalentowanych artystów, jak mogłoby się na logikę zdawać. Otóż te dzieła sztuki sporządzane są na podstawie rysunków wykonywanych przez zwykłych pracowników miejskiej administracji.
 




Wzornictwo jest różnorodne, lecz główna tematyka to elementy charakterystyczne dla danego miasta czy regionu oraz kształty nawiązujące do tradycyjnych elementów Japonii. Studzienki bardzo często są datowane, oraz umieszczane na nich są nazwy jednostek administracyjnych które przez ten czas przestały istnieć.







W naszym kraju również możemy spotkać zdobione włazy z Łodzi oraz Rzeszowie - tutaj władze promują znane obiekty architektoniczne. Na temat Japońskich włazów powstało już wiele publikacji, w tym albumy książkowe zawierające masę kolorowych zdjęć, oraz portale agregujące tysiące zdjęć tak jak tutaj LINK

Niestety trudno szukać motywów włazów w scrapbookingu... Ale jest to pewna forma rękodzieła a przede wszystkim sztuki! Mam nadzieję, że temat mile Was zaskoczy i udowodni, że naprawdę nawet w najmniej oczekiwanym miejscu możemy wprowadzić szaleństwo i radość : )

USAGI

26 lipca 2016

Filcowanie krok po kroku - konik z filcu


Witajcie.
Zaniedbałam Was bardzo jeśli chodzi o filc. Zresztą sama z braku czasu coraz mniej szyję.
Dziś chciałabym podpowiedzieć Wam jak uszyć konika z filcu, który może stanowić zarówno brelok, zawieszkę, albo innego rodzaju ozdobę dziecięcego, ale i nie tylko pokoju ;)





Niestety nie posiadam zdjęć jak krok po kroku szyłam tego małego wesołka, ale mam dla Was szablon. Postaram się też jasno opisać jak on powstawał.
No to, co?! Zaczynamy??

Będziemy potrzebowali:
filc brązowy i czarny na konika oraz w dwóch innych kolorach na siodło (u mnie był to kolor ecrii i niebieski); 
czterech koralików lub guziczków; 
coś na oczka u mnie są to perełki w kolorze czarnym; 
sznurek do przewiązania; 
igłę, nici, nożyczki; 
coś do wypełnienia u mnie jest to środek z poduszki zakupionej w IKEA 
guzik w ciekawym kształcie lub inna ozdoba; 
klej na gorąco 



UWAGA!!!
Grzywę oraz ogon wycięłam po jednej sztuce, uszy zaś 2 sztuki. Dzięki temu uniknęłam zszywania tychże elementów ze sobą, a co za tym idzie dodatkowej dłubaniny ;)
  1. Drukujemy szablon i wszystkie zeń elementy przenosimy na filc w ilości oznaczonej na zdjęciu.
  2. Do nóżek przyszywamy kopytka, a następnie zszywamy ze sobą części nóżek pamiętając o ich wypełnieniu. Następnie do każdej z nich przyszywamy koralik albo guziczek.
  3. Do główki przyszywamy pyszczek i kolejne elementy siodła. Kiedy siodło jest już na miejscu przyszywamy doń guziczek, albo inną wesołą ozdobę.
  4. Szycie konika rozpoczynamy od dołu brzucha, poprzez pyszczek. Zszywając głowę musimy pamiętać by wszyć grzywę oraz uszy. Jeśli chcemy by nasz konik był zawieszką na jego grzbiecie wszywamy kawałek sztywnej tasiemki. Następnie wszywamy ogon i resztę brzucha. Pamiętamy oczywiście o tym by sukcesywnie w trakcie zszywania wypełniać środek konika. Wówczas będzie nam łatwiej dotrzeć do trudno dostępnych miejsc i drobniejszych elementów, a co za tym idzie nasz konik będzie równiutko wypełniony.
  5. Kiedy konik jest już zszyty przyklejamy oczka i za pomocą kleju na ciepło nogi. Możemy również za pomocą różu do policzków namalować rumieńce.
  6. Szyję i pyszczek przewiązujemy sznureczkiem
GOTOWE!!!

Powstaje nam taki oto zwierz.



Fajny! Prawda?!

Przyznam się szczerze, że jest przy nim troszkę roboty, zwłaszcza jeśli wybierzemy ten, a nie inny ścieg. Jednakoż efekt końcowy jest tak bardzo fajny, że warto poświęcić czas i energię i szyć.
Szablon trochę przerobiłam na własne potrzeby, co sami również możecie uczynić.
Jeśli macie jakieś pytania piszcie. Postaram się odpowiedzieć.

Pozdrawiam - MargoLa


18 lipca 2016

Pokoloruj mój świat #5

Podczas tegorocznych letnich Dolnośląskich Warsztatów Craftowych odbył się mój pokaz zatytułowany "Wystarczą 4 kredki!", podczas którego tłumaczyłam jak za pomocą niewielkiej ilości kredek uzyskać ciekawy efekt. Pokazałam na czym mniej więcej polega cieniowanie i mieszanie kolorów oraz jak dopierać kolory dla poszczególnych elementów kolorowanki, żeby ładnie zagrały kontrasty. Potem uczestnicy ćwiczyli na darmowych kolorowankach Mamarak i Między Kreskami.



Dzisiaj chcę także Wam pokazać przykładowe prace pokolorowane 4 kredkami:
 

(źródło: Atlantyda, wyd. Burda Książki)

Zaczęłam jeszcze jedną, ale nie zdążyłam jej dokończyć:
 
(źródło: Zaginiony Ocean. Johanna Basford, wyd. Nasza Księgarnia)

I jeszcze zaczęta na pokazie kolorowanka mojej siostry:
 
(źródło: Między Kreskami)
 
Mam nadzieję, że zachęcę Was do eksperymentowania z małą ilością kredek. Koniecznie pochwalcie się efektami!
Pozdrawiam,
Katrina